Dzienniki budowy » Dziennik użytkownika Agnieszka & Mariusz
PAŹDZIERNIK 2010
...
WRZESIEŃ 2010
Zgodnie z obietnicą z poprzedniego wpisu najpierw zaległa „demonstracja” pomieszczeń;) Zaczynając od góry - na naszym poddaszu użytkowym, jak fachowo jest nazwane pięterko znajdą się cztery pomieszczenia. Zapraszamy na wycieczkę;) Największy pokój składa się z dwóch części – pierwszej z balkonem, na który będzie się wchodzić przez piękne, łukowe drzwi oraz drugiej ze zwykłymi drzwiami balkonowymi. Początkowo myślimy, żeby rozdzielić je wielkimi przesuwanymi drzwiami, tak, by w jednej można było zrobić część sypialnianą, a w drugiej dzienną, lecz po namyśle jednak zostaje jako całość. Rozdzielić zawsze się da, a póki, co sypialnie robimy w kolejnym pokoju, od strony wschodnio-południowej, czyli w naszym przypadku z widokiem od frontu. Sypialnia – wystarczy wysilić troszkę wyobraźnię i „postawić” łóżko na środku tego pokoju;) Nocleg z widokiem na gwiazdy:) No i trzeci pokój – dla..? Najpierw dla Rogusia (króliczek Agnieszki), a kiedyś może dla innego małego lokatora;) I ostatnie pomieszczenie, czyli łazienka. A konkretnie na zdjęciu fragment, gdzie będzie stała toaleta.. właśnie – będzie, czy nie będzie? Trzeba sprawdzić, czy po wylaniu podłogi da radę załatwić tam swoje potrzeby płeć brzydsza bez nabicia sobie guza. Werdykt nie do końca pozytywny, wiec decydujemy się na przesunięcie drzwi – a co za tym idzie będzie troszkę mniejszy prysznic:( Pan od hydrauliki doradza – prysznic musi być na tyle duży, żeby dało się pod nim spokojnie umyć, i żeby się dwie osoby zmieściły..;) A teraz wycieczka udaje się na półpiętro, czyli pokonuje zawrotną ilość sześciu schodków w dół i jest na miejscu;) Pan przewodnik jako pierwszy otwiera drzwi;) Pokój o przeznaczeniu gościnnym, drugie drzwi koło wejściowych do pokoju to mała łazienka. Na półpiętrze więcej atrakcji brak, także teraz troszkę więcej wysiłku, pokonujemy 11 schodków i jesteśmy na parterze. A tu hol, przedpokój, gabinecik, wejście do kuchni, ubikacja (a przynajmniej drzwi do niej, po prawej stronie w korytarzu wiodącym do kuchni).. .. jadalnia, kawałek salonu i wyjście na taras. Posiadamy jeszcze piwnice, ale niestety ten wariant wycieczki nie obejmuje ich zwiedzania;) Jak można zauważyć na ostatnim z pamiątkowym zdjęć na ziemi widoczne są jakieś rury.. Ruszyło kładzenie instalacji, także pełen dom ludzi – różni fachowcy kładą rurki, kable przewody – każdy swoje;) A spoooooro tego, wiec trzeba zawrzeć ogólne porozumienie, żeby każdy mógł mieć „swój kawałek podłogi” na swoją działalność;) Spędzamy długie godziny urządzając sobie dodatkowy wycieczki po domu – najpierw chodzimy i zastanawiamy się, gdzie by mogły być kontakty, potem chodzimy i decyduje, gdzie będą kontakty, a następnie trzeci raz chodzimy i rysujemy gdzie będą kontakty… i tak samo z włącznikami, czujkami alarmu, kaloryferami itp… Uffff, ciężkie decyzje. A jakby tego było mało, to Agnieszka postanowiła jeszcze pomóc w wierceniu;) Druga ważna sprawa, która miała miejsce we wrześniu to zamontowanie bram garażowych i okien. Okna bardzo ładne, tylko niestety te piękne łukowe nie chcą sie uchylać...:( To nie może tak być:/ Z oknami zamontowano oczywiscie też rolety, na razie spuszczane, gdy włoży się dwa odpowiednie kolory kabelków do prądu - takze gramy w "zgadnij, który to kolor" i "kto pierwszy spuści swoją roletę" ;) Także dom jest już zamknięty!!!!!!!!!!!!:)
SIERPIEŃ 2010
Wypadałoby napisać, że znowu kolejny etap za nami – czyli po zadaszonej w czerwcu piwnicy i zadaszonych w lipcu parterze kolej na zadaszenie piętra, a co za tym idzie całego domu. Tak też zresztą było zapowiedziane w poprzednim wpisie, dlatego kilka osób już nawet pytało o postępy budowlane, co było bardzo miłe:) A jeżeli chodzi o terminy to 20 lipca mieli wejść górale i dom miał być już dawno zamknięty… Jednakże nastąpiły różne opóźnienia – tu brakowało dachówki, tam górale mieli święto, a siam jeszcze co innego… I tym sposobem dopiero teraz jest kończony dach. Ale może po kolei, bo sporo się jednak przez ten długi czas działo;) Oczywiście najpierw tradycyjnie, cegła, po cegle, czy raczej pustak po pustaku zaczęły powstawać ściany piętra. Następnie obłożono je dechami i kolejny raz przyjechała wielka betoniarka i je zalała. Przy okazji mogliśmy już sobie pomierzyć, jaką wysokość będzie miała u nas ścianka kolankowa i rozwiaż wątpliwości, co do tego, czy zmieszczą się tam szafki – powinny;) Gdy już tak mniej więcej ściany były gotowe, wtedy zostało przywiezione duuużo drewna – czyli więźba. I następnie to drewno zaczęto przenosić na nasz dach – można powiedzieć, że takie większe klocki lego troszkę ;) Wszystko było odpowiednio ponacinanie, wystarczyło złożyć ze sobą dwa odpowiednie kawałki, stuknąć raz młotkiem i tak to szło:) Także na efekt nie trzeba było długo czekać, po kilku dniach więźba była gotowa. Równocześnie ujawnił się nasz wymarzony stryszek – belki, które wg projektu miały biec przez jego środek udało się dać niżej i dzięki temu cała powierzchnia nadaje się do użytku. Oto on: Po tych wszystkich pracach domek zaczął prezentować się naprawdę okazale:) Taki był stan na przełom lipca/sierpnia. A potem wystąpiły różne powody, które miały wpływ na spowolnienie tempa pracy. Trzeba było wyciągnąć kominy i obłożyć je klinkierem. Trzeba było również domurować brakujące części ścian – na przykład piękny łuk nad balkonem. No i trzeba było w końcu zacząć kłaść tą dachówkę. Troszkę to trwało, ale aktualnie dom już jest prawie w całości zadaszony:) Mają zostać zamontowane jeszcze okna dachowe. W międzyczasie zamówiliśmy również pozostałe okna. Nie obyło się bez burzliwej dyskusji na temat rolet..;) Zdecydowaliśmy również ostatecznie, że w garażu okna zgodnie z projektem będą posiadały łuki. W przerwie kładzenia dachówki zostały domurowane również ścianki działowe w środku – także następny raz zademonstrujemy „nasze pokoje” ;)
LIPIEC 2010
No i kolejny ważny etap zakończony – a mianowicie został wylany strop nad parterem. W dwa tygodnie dom przeistoczył się z poziomu zalany strop nad piwnicą do poziomu zalanego stropu nad parterem:) Ale, że nie od razu Karków zbudowano, także również i to miało swój przebieg. Mogliśmy znowu dzień po dniu obserwować najpierw jak powstają ściany zewnętrzne budynku… (a przy okazji obserwować piękny zachód słońa;) … a później również jak pojawiają się ściany w środku. Na zdjęciu widoczna brama garażu – każdy zajmuje już swoje stanowisko ;) oraz nasz duży pokój czyli salooon :D Żeby ułatwić nam wejście na poddasze pojawiły się też schody – najpierw w wersji prototypowej, ale z upływem dni coraz bardziej zaczynały przypominać schody właściwe. W chwili obecnej można już kulturalnie wchodzić po betonowych schodach na nieistniejące jeszcze poddasze;) Oczywiście nad całością prac oprócz szefa firmy budowlanej, inspektora nadzoru, kierownika budowy itp. itd. czuwa Firma Fuszera :D Wszystko trzeba dokładnie sprawdzić – „A czemu to jest takie”, „A czy przez ten komin na pewno wejdzie Mikołaj?” ;) Jak na razie zdarzyła się tylko jedna wpadka: otóż, któregoś dnia po przyjściu na budowę okazało się, że mamy balkon… albo raczej przygotowane miejsce na wylanie balkonu od strony ogrodu. A myśmy z tego balkonu zrezygnowali wprowadzając zmianę w projekcie… którą nasz architekt zaznaczył na tylko jednym rysunku – niestety akurat nie tym, z którego korzystają budowlańcy:/ No ale jeden telefon i sprawa została wyjaśniona – następnego dnia nie było już śladu po balkonie;) A tu kilka wspomnień relaksacyjnych z budowy;) No i uwieńczeniem parteru był wspominany już strop, który nawet udało nam się dwa razy polać:) Mocny musi być, co by się pod nami nie zawalił ;P Bo aż się wierzyć nie chce, że to wszystko się tak po prostu trzyma kupy;) A wczoraj po dwóch tygodniach ciężkiego zastanawiania się udało nam się w końcu podjąć decyzję dotyczą wyboru dachówki. Ufff nie było to łatwe, jeździliśmy oglądać dachówki, jeździliśmy oglądać domy, czytaliśmy, co tam mądrego w Internecie pisze, no i w końcu klamka zapadła. Która z tych trzech znajdzie się na naszym dachu będzie się można przekonać już za dwa tygodnie – gdyż wtedy górale mają zacząć ją kłaść:)
CZERWIEC 2010
No i mija powoli kolejny miesiąc na budowie, a wraz z nim dość spore zmiany… Pod koniec maja, tak jak już pisaliśmy były gotowe ściany piwnic, także przez cały czas urządzamy sobie po nich spacery – codzienną tradycją jest sprawdzanie, czy coś się w nich nie zmieniło;) Następnie ściany piwnic pomalowano czymś a’la smoła, ocieplono styropianem oraz owinięto jeszcze jakimś materiałem. Po tych wszystkich zabiegach można było chyba uznać, że ściany piwnic są dobrze zabezpieczone, gdyż je przysypano ziemią. Zniknęły góry piachu, które były wokół domu, teren się trochę wyrównał. Choć , jak już teraz widzimy, te piwnice sporo wystają z ziemi – co oznacza, że „troszkę” będziemy musieli jej dowieźć”. Dalszym etapem było przygotowanie to położenia/wylania stropu. Najpierw pojawiły się na placu budowy materiały służące ku temu… … a następnie przystąpiono do akcji. W międzyczasie wyniknął mały problem z naszymi schodami do piwnicy – wprowadzaliśmy w projekcie zmianę, by schody nie prowadziły przez garaż – w związku z tym, trzeba je było wydłużyć w piwnicy oraz przesunąć drzwi do jednego z pomieszczeń. Niestety nasz architekt nie odnotował tego faktu w projekcie… Także było trochę kucia, na całe szczęście nie wiele, gdyż zorientowaliśmy się w miarę szybko. I schody będziemy mieć zakręcone przy garażu w wyniku tych działań:) W sobotę 19 czerwca przyjechały na budowę dwie spore ciężarówki i wylano nam strop:) Czytaj naciaprano betonem (13 m3 betonu, jak zasłyszeliśmy;), a następnie to wygładzano. Tym samym można rzecz, że zakończył się kolejny etap na budowie:) Aktualnie robota już wre dalej, ale o tym następny raz;) Ze spraw istotnych jeszcze – otrzymaliśmy już ważną przesyłkę – wygrany bon do Castoramy :D
WYGRALIŚMY :):):)
WYGRALIŚMY!!! :D wygraliśmy :D jupiiiiiiiiiiiiiiii :)) sprawdzaliśmy wczoraj, czy nie ma wyników konkursu, ale nic nie było i dziś jakoś umknęło w natłoku spraw... a tu nagle niepozorny mail na poczcie i taka niespodzianka!!! Wygraliśmy! Duma aż rozpiera ;) A w ramach dygresji zapomniałam ostatnio napisać, że wiemy już, jaki chcemy, żeby domek miał kolor:) Ale niech coś pozostanie niespodzianką;) Jedynie "weri" się już zdążyła Aga pochwalić, bo jak sie okazało nie jesteśmy odosobnieni w tym wyborze;) Jeszcze raz hurrraaaaa :D
MAJ 2010 CIĄG DALSZY
Padać jak na życzenie przestało zaraz następnego dnia po poprzednim wpisie:) Dzięki temu mogliśmy obserwować, jak dzień po dniu rosną ściany naszej piwnicy. W tej chwili są już w całości, także do środka dostajemy się już przez okno skacząc po ścianach jak spider-men czy no prawie ;) Z małym opóźnieniem przywiesiliśmy tablicę budowy. Postęp nastąpił także w dostawie mediów – mamy już również wodę. W ubiegły weekend wybraliśmy się w bardzo miłe odwiedziny do „weri” i mieliśmy okazję zobaczyć naszą Finezję już w całości – z zadowoleniem stwierdziliśmy, że całkiem niezły projekt wybraliśmy:D:D PS. I nieśmiało dodam tylko, że z niecierpliwością oczekują na rozstrzygnięcie konkursu :P
MAJ 2010
Robota rusza dalej - tzn. najpierw obserwujemy jak pojawiają się deski, a potem nagle z dych desek zostaje ułożony kształt, który wielokrotnie wcześniej widzieliśmy na papierze zatytułowany jako rzut naszego domu:) Mamy więc okazję do pierwszej wirtualnej wycieczki po naszym domu - "a tu będzie toaleta" stwierdza Aga;)" Piętro wyżej" poprawia Mariusz. Równocześnie zostaje doprowadzony prąd i staje skrzynka z prądem, a w sumie nawet dwie. Natychmiast dorabiamy jedyny egzemplarz klucza, żeby przypadkiem nie zgubić, tak jak to się stało kilka dni wcześniej z kluczami z bramy i garażu :/ Po kilku dniach ławy zostają zalane - w sam raz przed nadejściem wielkich opadów - także polewanie betonu mamy z głowy, stwardnieje sam na amen ;) Niestety i nas trochę zalało :( Ale jak na tak duże opady to wydaje nam się, że nasza piwnica nie prezentuje się źle... W każdym razie czekamy aż przestanie padać, wtedy nastąpi ciąg dalszy:)
KWIECIEŃ 2010
1 kwietnia rano Aga dostaje sms-a od Wesołej koleżanki - wiesz, że macie już pozwolenie? I to nie jest prima aprilis ;) Hurra! No to odbieramy :D Akurat Wielki Czwartek tego dnia, także po Świętach ruszymy dalej:) A po Świętach... okazuje się, ze pozwolenie na budowę to jeszcze nie ostatni papierek, jak naiwnie myśleliśmy, który trzeba załatwić ;) Musimy zgłosić ropoczęcie budowy, do tego potrzebny nam już Kieronik Budowy - mamy poleconego, także no problem. Okazuje się, że skoro mamy instalację gazową to potrzebujemy dwóch kierowników - drugi od gazu, udaje się i tu spotkać z bardzo sympatyczną panią, która udziela nam wielu rad, których nie udzielił nikt wcześniej, więc większość już spóźniona. Trudno, człowiek uczy sie na błędach. I jeszcze kolejne mapki od Geodety i to już chyba w końcu wszystko:) 17 kwietnia to data, którą mamy w dokumentacji podaną, jako rozpoczęcie budowy i tegoż dnia następuje wytyczenie domu. Juz nie musimy sobie wyobrażać, gdzie i jak będzie stał dom, ale mniej wiecej to widzimy. Przy okazji duże zaskoczenie - różnica poziomów na działce wynosi 1,5m! W życiu byśmy nie pomyśleli, że aż tyle! Działka płaska, równa... gdzie tu te 1,5m? No ale wierzymy fachowcom;) Także w obniżonej części, praktycznie bez kopania możemy stanąć w piwnicy:) Decydujemy, że będziemy nadsypywać i podniesiemy teren. 29-30 kwietnia ruszają do akcji koparki - kopią dół, a całą resztę działki zasypują ziemią i piachem - ale wszystko to zostanie wykorzystane do podniesienia poziomu własnie, a nawet zabraknie ziemi.. Na razie ciężko to sobie wyobrazić.
LUTY - MARZEC 2010
Odbieramy gotowe dokumenty od architekta i zawozimy je do Starostwa, wierząc, że to już ostatnia "papierkowa robota". Dzięki naszej Wesołej koleżance (niech pozostanie incognito na wszelki wypadek;) już po kilku dniach mamy wiadomość zwrotą - brakuje nam trochę dokumentacji by dostać pozwolenie na budowę. Architekt zawalił:/ No ale mamy dwa tygodnie na uzupełnienie wszystkiego, także dalej papierki...
STYCZEŃ 2010
17 stycznia czyli dokładnie 1,5 roku przed wybraną przez nas datą ślubu kupujemy projekt :):):) Finezja GL 41 - domek jednorodzinny, podpiwniczony z poddaszem użytkowym i dwustanowiskowym garażem. Kilka dni później udajemy się do architekta - chcemy, żeby wprowadził nam kilka zmian w projekcie, no i przygotował wszystko do złożenia pozwolenia na budowę.
GRUDZIEŃ 2009
Minął misiac, dwa i prawie kończy się trzeci, także 29 grudnia uderzamy do Urzędu Miejskiego dowiedzieć się, co jest grane. Okazuje się, że dycyzja jest już dawno ustalona, ale przed wydaniem jej nam, muszą ją otrzymać wszyscy sąsiedzi. I tu jest problem - nie odebrał jej właściciel pasma z 21 hipotekami oraz... bardzo dobrzy znajomi Rodziców Mariusza, którzy również z nami graniczą. Podejmujemy się sami dostarczyć im do domu i po 15 minutach zgłaszamy się w urzędzie z potwierdzeniem odbioru. Dzień później mamy już dokument:)
PAŹDZIERNIK 2009
Jakoś samoistnie zapada decyzja, że działka na Łowieckiej to będzie jednak "ta działka". Trzeba zacząć używać prawidłowej nazwy - czyli działka na Zielonej:) Paradoksalnie wjazd możliwy tylko od Łowieckiej, ale w papierach stoi Zielona. I lepiej brzmi:) 4 pażdziernika składamy wniosek o ustalenie warunków zabudowy i czekamy... Teoretycznie miesiąc w praktyce podobno dwa. Projekt domu już mniej więcej wybrany:)
LIPIEC - SIERPIEŃ - WRZESIEŃ 2009
Tak czy siak trzeba zająć się działką na Łowieckiej, gdyż na rzie jest to miejsce spotkań przy wódce dla kogoś, o czym świadczą pozostawione tam butelki. Także będzie wycinka drzew, wyrówannie terenu i potem teren zostanie ogrodzony. Najpierw wycinka - trzeba mieć zgodę itp itd, także na razie wycinamy, co mniejsze drzewa, mierzymy wszystkie pozostałe "w pasie" i składamy pozwolenie na wycinkę. Przyglądamy się przy tym nadal tej działce... Nie jest zła... Ale w bezpośrednim sąsiedztwie zakładu samochodowego i niedalekiej składowiska złomu. I nie za duża - 730 metrów, a my chcemy domek z dwustanowiskowym garażem. Ale skoro nie umiemy znaleźć nic lepszego, a przynajmniej nic lepszego w rozsądnej cenie, to tak na wszelki wypadek zaczynamy załatwiać pozwolenia na dostawę mediów, które są potrzebne do ustalenia warunków zabudowy. Najwyżej będzie kiedys do sprzedania działka już ze wszystkimi papierami. Na koniec września stan jest następujący - na działce są ścięte wszystkie drzewa (także dąb, nad którym, żeśmy się długo wahali...), teren jest wyrównany i ogrodzony. Płot na kolor zielony pomalowała firma "Fuszera" - czyli my! ;) W rogu działki stoi blaszany garaż, w którym będą składowane użyteczne przedmioty. Pomalowany przez tą samą firmę został ;) Sprawy papierowe - mamy mapki, mamy wszystkie zapewnienia o dostawie mediów. Ponadto robiąc rundę po urzędach zdobyliśmy nastepującą wiadomość. Między naszą działką, a zakładem samochodowym znajduje się pas ziemi - marzyłoby nam sie powiększyć o niego działkę. Okazało się, że ten pas, ma na sobie bardzo dużo hipotek, aktualnie jeden z dłużników rozpoczął sprawę, więc prawdopodobnie pójdzie do licytacji. Może sie uda?
KWIECIEŃ - MAJ - CZERWIEC 2009
Szukamy i szukamy... Ostatnie strony tarnogógrskiej gazety "Gwarek" z ogłoszeniami dotyczącymy nieruchomości stały się naszą ulubioną lekturą ;) www.dom.gratka.pl www.naszDom.pl i tym podobne strony znamy już prawie na pamięć - szczególnie, że działki na nich się powtarzają... Tata Mariusza mówi pod nosem - "Wy się lepiej przyjrzyjcie Waszej działce na Łowieckiej". Przygladamy się... i szukamy dalej ;) Oglądamy dwie działki, obydwie na osiedlu, na którym mieszkała Agnieszka. Fajne osiedle, wszędzie blisko, działki na obrzeżu: 1. Pierwsza - pod lasem - super! Niestety tylko przez pierwszą chwilę - okazuje się, ze las zabiera całę słońce... i działka praktycznie cały czas jest w cieniu. Odpada:/ 2. Druga - mniej więcej w tym samym miejscu, ale dalej od lasu, także słonecza:) Wjazd bezpośrednio z głównej drogi, także bez ryzyka, że nie dojedziemy w zimę. Przystanek pod nosem - no ogólnie podoba nam się :) Zabieramy Rodziców, żeby Im pokazać. Rodzicom Mariusza podoba się również:) Złudzenia pryskają przy Rodzicach Agnieszki - Tata Agi uświadamia nam, że przez środek dizałki biegnie kanalizacja... Nie postawimy na niej domu - działka odpada:(
MARZEC 2009
Zaręczyliśmy się..:) i zapadła oficjalna decyzja o budowie domu. Do wakacji mamy czas na znalezienie działki.